Czerwono mi....
"Nie wyobrażam sobie mężczyzny, który zniósłby dziesięciokilometrowy bieg w pełnym uzbrojeniu podczas okresu i nie zemdlał. Niektórzy mdleliby już na sam widok krwi. Jestem prawie pewny, że gdyby mężczyźni mieli „swoje dni", byłyby to z pewnością dni wolne od pracy. Zagwarantowane odpowiednią ustawą lub najlepiej dekretem."
J.L.Wiśniewski "Czy mężczyźni są światu potrzebni?"
Wzmożona potrzeba czułości, wyrozumiałości i choć kilku ciepłych słów lub gestów. To niewielki wymóg wobec mężczyzn w obliczu…. miesiączki
Zastanawia mnie dlaczego tak ciężko czasami panom odnaleźć zrozumienie dla trudniejszych dni kobiet. Menstruacja to naprawdę wyczerpujący fizycznie i psychicznie okres. Towarzyszące mu: nieopisany ból, promieniejący w dole pleców, drętwienie wszystkich mięśni, zawroty głowy, niejednokrotnie omdlenia i wymioty… i brak opieki, zrozumienia ze strony mężczyzn… Co więcej często również jakiegokolwiek współczucia, a nierzadko zarzuty w sytuacji tzw. napięcia przedmiesiączkowego wyrażane w krótkim, nietaktownym zdaniu: „Ty znowu masz okres?!”. A nawet jeśli… to nie powinieneś drogi Mężczyzno się tak oburzać z powodu naszych zmiennych, drażliwych nastrojów. To też NIE jest dla Ciebie argument, aby wyrażenia „okres” używać wobec nas – kobiet; w negatywnym kontekście. Bowiem często Panowie nadużywają tego określenia, w formie nieprzyjemnej uwagi. To wręcz oznaka „szowinizmu”. Nie każdy kobiecy humor musi od razu być powodowany zmianą hormonalną zaistniałą pod wpływem cyklu. Cyklu, za który kiedyś podziękujecie matce naturze, gdyż dzięki niemu może będzie wam dane posiadać potomstwo z ukochaną.
Menstruacja to jedyny taki czas, kiedy naprawdę należy się kobietom wsparcie, poświęcenie odrobiny czulszej niż zwykle uwagi, by pomóc przetrwać ten trudny moment. Może to być także chęć zaznania ciszy i spokoju. Gdyż zbytnie nadskakiwanie i siedzenie nieprzytomnie nad kimś, niektórym osobom marzącym o pozostaniu samemu w takim momencie wcale nie służy. A już zwłaszcza nie pomaga to w odpoczynku i zapomnieniu o bólu. Wszystkim kobietom należy się po prostu wyrozumiałość i ewentualna troskliwa opieka. Choć należy również wziąć pod uwagę fakt, iż nie wszystkie z nas przechodzą miesiączkę w tak „drastyczny” sposób. Istnieją owszem te „szczęśliwe”, które nie odczuwają żadnych poważniejszych oznak tego kilkudniowego krwawienia. Jak to obrazoburczo brzmi „krwawienie”.
To nic innego jak fizjologiczne złuszczanie się nabłonka macicy, który uprzednio przygotowywał się na możliwość ewentualnego zapłodnienia, a teraz pod wpływem estrogenu i progesteronu szykuje „podłoże”- swe środowisko, na nową możliwość przyjęcia zapłodnionego jajeczka, którym wedle ewolucyjnych celów ma się stać komórka, połączona z genotypem żeńskim i męskim to tzw. implantacja. Tak więc wielki pokłon i szacunek tym damom, których co miesięczne utrapienia w formie nie dysponowania psychiczno – fizycznego nie dotykają w tak silnym aspekcie.
Co dzieję się z kobiecym nastrojem w trakcie cyklu? Skąd te jej „humory” i złość na wszystko?
Jest to wynik puli hormonalnej kierującej, wewnętrznym systemem zachodzących zmian. Cóż natomiast kryje się pod słynnym skrótem PMS? Stanowi on zespół objawów emocjonalnych oraz fizycznych występujących od kilku do kilkunastu dni przed samą menstruacją, będą notabene początkiem kobiecego cyklu. Nazwa pochodzi od angielskiego: „Premenstrual syndrome”, a towarzyszą mu: rozdrażnienie, huśtawka nastrojów, płaczliwość, poczucie zmęczenia, bolesność piersi, obrzęk ciała, wzmożone uczucie gorąca lub zmiana apetytu. Spróbujcie sobie wyobrazić choć dwie z tych dolegliwości, a może uda się wam w końcu zrozumieć ową wybuchowość i nieobliczalność w przypływie zbliżającego się okresu.
Warto zatem zapytać w jaki sposób pomóc płci pięknej w tych trudnych dniach? Po pierwsze - zrozumienie i przymknięcie oczu na nasze zmienne i pełne frustracji emocje. To tak trochę jak opieka nad nieobliczalnym pacjentem. Gdyż jest się wówczas „niesprawiedliwą, okrutną, egoistyczną,wredną jędzą, której wszystko przeszkadza. Nawet to, że wschód jest na wschodzie, a zachód na zachodzie.” Poza uświadomiem sobie, jak silne potrafią być objawy PMS-ów, a także powstrzymaniem się od bezcelowego wyprowadzania kobiety z równowagi, będącej przecież pod wpływem burzy hormonalnej; przydałaby się dla niej również odrobina troski i współczucia, ze strony męskiego ramienia. Mała dawka czułości, ale pod żadnym pozorem nie tej kojarzonej ze zbytnią intymnością! Mam na myśli raczej delikatność, w postaci całkowitej chęci pomocy w przetrwaniu tego comiesięcznego cyklu. Wyrozumiałość bez słów, bez proszenia. Inteligentna opieka. Subtelność w gestach, słowach. Ciepła herbata, przykrycie kocem, w obliczu silnych dolegliwości bólowych. I mała pamięć o ukochanej: przytulenie, skombinowanie termoforu, bycie przy niej. A może w końcu odrobina przyjemności w postaci miłej niespodzianki? W tym czasie wystarczyłoby cokolwiek, aby móc tylko pokazać jak ważną jest dla nas osobą, a także jak bardzo się o nią martwimy i chcielibyśmy jej pomóc.
Nie powinno się zatem wymagać tego dnia od kobiety zbyt wiele. Opowiadaj jej o czymkolwiek, mów do niej. Pozwól jej słuchać, być, nie oczekując niczego w zamian. Po prostu pomóż jej się odprężyć, zapomnieć. Nie przerażaj się potokiem łez, to tylko większa tkliwość niż zwykle. Zaopiekuj się nią bardziej ten jedyny raz w miesiącu...