Siła charakteru i możliwości Kobiet
Bezpowrotnie minęły czasy uwiązanej zależności płci pięknej od mężczyzn. Dzisiaj wyraźnie da się dostrzec mankamenty takich relacji. Relacji, na skutek których, trzeba było błagać o pomoc, mobilizacje do działania ów jegomościa. Współczesne kobieta ma siłę, możliwości, potencjał do działania. Do radzenia sobie samej.
Mężczyźni? Że niby są niezbędni do funkcjonowania? Cóż za bzdura! Kobieta potrafi, ba! może sobie sama poradzić ze wszystkim. Począwszy od malowania ścian, trudniejszych prac przy gospodarstwie domowym, a skończywszy na mechanice samochodowej, hydraulice. Mężczyźni… tak - „ciepłe kapcie i ciche pierdy” - ten cytat Edyty Jungowskiej idealnie obrazuje współczesnych panów. Nie ma co ukrywać – ten przesympatyczny facet zza rogu, ów przystojniak z przystanku autobusowego, czy w końcu zawsze dowcipny brunet zza lady – tak, oni wszyscy oczarowują tylko na pierwszy rzut oka. To taka idealna figurka do podziwiania.
Mężczyźni, chciałoby się powiedzieć - faceci (w końcu, ten wyraz jest dostatecznie negatywnie nacechowany by go tutaj przywołać) – swoje umiejętności, zaradność, chęć pomocy wykorzystują tylko i wyłącznie do zaimponowania przy pierwszych podrygach nowej znajomości. Muszą czymś zaistnieć, a nic tak nie podnosi ich reputacji, jak „niezastąpienie” i udowodnienie swojej wartości w oczach kobiet. Kobiety powinny się uczyć polegać tylko i wyłącznie na sobie! Na Panów nie ma co liczyć… zwłaszcza gdy będzie się miało z nimi dostatecznie dużo do czynienia. Czy to kontrowersyjny pogląd? Tak oczywiście. Szkoda tylko, że tak bardzo prawdziwy. Ów „Pan domu” nigdy nie znajdzie odpowiedniego momentu, chęci by pomóc, naprawić coś w domu. Zawsze będzie istniała lepsza wymówka, brak czasu.
Zaradność kobiet i ich łatwość przystosowania praktycznie do każdej sytuacji wydaje się wręcz godna podziwu. Kto tak jak my znosi ból, zwłaszcza fizyczny; stres? Któż ma tyle cierpliwości i zapału do działania, ambicji? Kto jak nie my, wkłada całe swe serce w każdy czyn?
Nie oszukujmy się, kobiety są niezastąpionymi szefami, matkami – a to duży sprawdzian umiejętności, przystosowania do życia, organizacji czasu i godzenia obowiązków oraz własnych i cudzych potrzeb. Od kobiet aż emanuje dokładność, poświęcanie się danej sprawie. Nigdy niczego nie robimy na przysłowiowe „odwal się” a panowie? No cóż tu już rolę znaczącą odgrywa charakter.
Kobiety… nawet jeśli chodzi o potrzeby seksualne jesteśmy w stanie poradzić siebie same.. Wizja świata - rodem z „Seksmisji”, wydaje się na tyle obrazoburczo możliwa i prawdziwa, iż nie stałoby się nic strasznego, gdyby faktycznie miała miejsce. Nawet nie potrafię wymienić zalet mężczyzn, sensowności ich istnienia, poza reprodukcją. Owszem Panowie są fantastyczni w momencie pierwszych zalotnych spojrzeń, tego dreszczyku emocji, kiedy hormony odbierają nam racjonalny pogląd na rzeczywistość. Wówczas wszystko jest takie „cudowne” „bajkowe”. Tylko ile czasu będzie trwałą taka sielanka? Mężczyźni zapominają o podstawowej zasadzie. Raz „upolowana” „zdobycz” nie zawsze będzie ich własnością. Po prostu spoczywają na laurach. „Przecież już jesteś tylko moja, zbędny jest jakikolwiek wysiłek, starania. Teraz w końcu mogę odpocząć” ...bo co? Bo jesteśmy na tyle naiwne ze zawsze będziemy wam usługiwać i ułatwiać życie? Ponieważ w końcu gdy znudzi się nam marudzenie same zajmiemy się tym co nam przeszkadza? No właśnie SAME się zajmiemy, SAME naprawimy, SAME załatwimy.
Postać mężczyzny we współczesnym świecie kobiety jest zbędna. Narzucona na skutek odwiecznych powtarzających się rytuałów, popędów. Głupoty mózgu, który w pewnym momencie pobudza na tyle silnie zegar biologiczny, że kobieta aż kipi – „potrzebne Mi dziecko”. To pozostałość ewolucji. Nie mówię, że nie słuszna - ale często zgubna pozostałość.
„Małżeństwo nie powinno być zawierane w stanie chorobowym, jakim jest tak zwane zakochanie. To powinno być prawnie zakazane. Jeśli nie przez cały rok, to przynajmniej od marca do maja, kiedy ten stan staje się z powodu zakłócania mechanizmu wydzielania hormonów powszechny i objawy szczególnie nasilone. Powinno się najpierw iść na odwyk, porządnie się odtruć i potem dopiero powrócić do myśli o małżeństwie.”
J.L.Wiśniewski „S@motność w sieci”
Właśnie.. spójrzmy na rzeczywistość racjonalnie. Uczmy się zaradności w każdej sytuacji. Nie polegajmy naiwnie na facetach, to nic nie da - zawsze zostaniemy ze wszystkim same - wiec same bądźmy przystosowane różnych ewentualności i problemów. Zero zależności – najlepsza wskazówka, a jak bardzo podniesie nasz poziom samooceny! W końcu: „wszystko potrafię wykonać sama, nie potrzebuje do tego niczyjej pomocy”.
Owszem udawajmy głupiutkie, nieporadne istotki w momencie, gdy chcemy by ów Pan się wykazał, zaimponował nam, póki jeszcze ma ku temu chęci – to skuteczna, przemyślana taktyka. Zresztą - jak miło popatrzeć na zaangażowanie mężczyzn i te ich zadowolenie, jak to mogli okazać się przydatni. Ów błysk w oku i założenie haczyka na takiego pana. To przemyślane kroki. To dobre rozwiązanie, przyjemne. Jednak miejmy tajna broń w zanadrzu - umiejętności wybrnięcia z każdej sytuacji, bez litosnego błagania o pomoc. A także te przekonanie, iż jednak mimo wszystko radzimy sobie doskonale bez nich – bez facetów.