Kobieca Atrakcyjność...
Piękne kobiety wierzą w swoją inteligencję,
Kobiety inteligentne nie wierzą w swoja urodę.
P.R. Picassa
Tak mało w około dowartościowanych kobiet. Kobiet pewnych swojej urody i własnych atutów, a przez to emanujących tym, co w nich najpiękniejsze - pewnością siebie i kobiecością. Gdyby przyjrzeć się temu jak Panie postrzegają własny wygląd – ciało - siebie – nie ma szans, by usłyszeć z ich ust coś pozytywnego o sobie. Nie wymienią one żadnej cząstki swojej zewnętrznej aury, którą by doceniały. Słychać wciąż tylko głosy pełne żalu, marudzenia, iż „tyle rzeczy mi się w sobie nie podoba…”. Czy naprawdę jest, aż tak źle? Czy nie ma wokoło kobiet zasługujących na to by powiedzieć o nich, że są faktycznie ładne? Móc wyznać którejś z nich, iż jest piękna?
Kwestia akceptacji samej siebie to trudna sztuka. Przez niektórych może nawet nie do końca wypracowana. Ale pytanie brzmi: Dlaczego tak trudno kobietom pobudzić ją do działania? A może trafniejszym czasownikiem byłoby słowo: ”obudzić”? W końcu rodzimy się z pewnym zasobem cech, które bledną, bądź nabierają intensywnych odcieni w momencie konfrontacji z naszymi osobistymi doświadczeniami oraz pod wpływem tego, co lub kogo spotykamy w życiu. Brak konstruktywnego podejścia do własnego wyglądu, a także samej siebie, to wynik ciągłej gonitwy za opinią innych. Zdanie otoczenia często jest ważniejsze niż nasze własne. Tak właśnie formułuje się osobista opinia o nas samych. Niezaprzeczalnym więc faktem jest to, iż kształtuje nas otoczenie. To ono wywiera największy wpływ na to, jak postrzega siebie kobieta. Czy w lustrze widzi zakompleksioną, postać z licznymi fałdkami, rozstępami bądź krzywymi nogami; a może osobę całkowicie zadowolona z siebie, pomimo swoich wad i niedociągnięć urody.
Zabawne jest, jak wiele pań faktycznie obdarzonych czymś wyjątkowym w swym wyglądzie, w ogóle tego nie zauważa, powtarzając utarte: „jestem brzydka” .Chętnie bym sparafrazowała jeden z moich ulubionych cytatów: „Nie ma brzydkich kobiet, są tylko takie, które nie potrafią o siebie zadbać” – zamieniając go na: „Nie ma brzydkich kobiet, są tylko takie, które nie dostrzegają w sobie piękna”. A więc - czemu go nie dostrzegają? Aby obudzić tę sferę pewności siebie niezbędna jest opinia innych. To głownie właśnie ona wywiera na nas wpływ.
Kobiety nie cieszą się z tego, czym obdarzyła je natura, gdyż rzadko słyszą coś miłego na swój temat. Jak więc mają nauczyć się tolerować siebie, skoro nawet otoczenie, im w tym nie pomaga.
Środowisko nie wskazuje na to, iż są w jakiś sposób wyjątkowe – więc jak mają to dostrzec?
Gdyby płeć piękna miała częściej styczność z komplementami, okazywanymi nawet ot tak, w końcu odkryłaby w sobie wdzięk, urodę oraz te atuty własnego wyglądu, które warto podkreślać, być z nich dumnym, a już na pewno zadowolonym. Dzięki temu, kobiety nabrałaby także pewności siebie - która w końcu tak bardzo przyciąga wzrok i skupia na sobie uwagę innych.
Problem więc tkwi w braku okazywania szczerych, miłych uwag? Tak, poniekąd. Poza akceptacją samej siebie przez płeć piękną, dostrzeganiem ukrytych w sobie wartości, a także sztuką dotarcia do własnej osobowości i zaspokajania tych wymagań i potrzeb, jakich oczekujemy od innych; komplementy pełnią równie ważną rolę.
Istnieją więc dwie zasadnie kwestie – napędzające się nawzajem. Po pierwsze, faktem jest, iż rzadko chwalimy siebie nawzajem, okazujemy sobie przyjemne gesty, bądź ofiarowujemy miłe słowa. Sformułowanie „ofiarowujemy” nie jest tutaj przypadkowe – gdyż związany jest z nim brak otrzymania czegoś w zamian. Kobiety bardzo często w momencie otrzymania przychylnej uwagi na swój temat, wypierają się jej jak tylko mogą lub spłycają ją - zamiast uśmiechnąć się, podziękować. Niejednokrotnie też automatycznie analizują, cóż mógł oznaczać taki komplement i co się pod nim kryje – w końcu nic za darmo. „Czego więc oczekuje ów adorator?”. Taka reakcja niejednokrotnie wcale nie zachęca panów do wyrażania kolejnych przychylnych komentarzy. Zwłaszcza, gdy trzeba się dodatkowo wówczas konfrontować z niską samooceną osoby, której chciało się sprawić przyjemność.
Inną stroną tej napędzającej się pętli, jest kwestia tego, iż nasza mentalność nie pozwala nam być na tyle otwartymi ludźmi, aby swobodnie wypowiadać swoje myśli. By dać upust zadowoleniu, zauroczeniu daną obcą osobą, spotkaną na ulicy – w postaci miłych słów skierowanych do niej - właśnie ot tak, bez żadnych ukrytych intencji. Dlatego też, prawie niespotykane są sytuacje zaczepiania kobiet przez nieznajomych, tylko po to, by wyrazić swój zachwyt jej urodą, a może po prostu tym, w jaki sposób się porusza czy też jak wygląda.
Gdyby więc płeć piękna zmieniła nastawienie do komplementów, a mężczyźni okazywali je częściej – tak bezinteresownie, istnieje duża szansa na ich dowartościowanie. Odkrycie czegoś niesamowitego - powtarzanej przeze mnie kobiecości. Nic tak nie buduje, nie ożywia jej, jak całkowita akceptacja własnej osoby, pewność swoich atutów, a także umiejętność ich podkreślania. W końcu świadomość własnego uroku, seksowności, faktycznie podnosi naszą ocenę w oczach innych.
Ale czy dowartościować się możemy tylko dzięki innym? Nie. Wystarczy jedynie samemu dostrzec w sobie, to co jest najlepsze, najpiękniejsze, cenne. Być tego świadomym. To takie samozaspokojenie, jednocześnie mocno ugruntowujące własną osobowość.
A zatem, zamiast po raz kolejny użalać się nad sobą, iż nikt nie zwraca na nas uwagi, bądź posiadamy w sobie tyle wad, a na świecie istnieje tysiące bardziej urodziwych kobiet, może czas najwyższy po prostu zmienić nastawienie?
Kobieta piękna – to kobieta świadoma tego.
Nie ujęła męskiego punktu widzenia bo jest kobietą. Ten blog powstał z powodu nieznania tegoż oto kierunku myślenia(?) Panów.
Jeśli mówimy o pięknie jako fizyczności kobiety to niestety nie zawsze jest tak cudownie. Niestety.
Ja z pozycji starego zdziadziałego poety mam trochę inne podejście do piękna. Trochę inne, bo na zewnętrzne walory owszem zwracam uwagę... Jednak nie przekonują mnie toby tapety na twarzach... naturalny wygląd jest dla mnie dużo ważniejszy. Natomiast w pełni sens kobiecego piękna ujmując, dla mnie najważniejsza jest wnętrze... które niestety mimo często niesamowitej zewnętrznej otoczki jest puste. PUSTE! Bo co z tego, że kobieta potrafi być piękna i zdarza się nawet, że dba o siebie bardzo, skoro nie ma o czym z nią porozmawiać. Na palcach, może nie jeden czy dwóch rąk, ale na własnych palcach zliczę kobiety, z którymi można było konstruktywnie rozmawiać o poezji. Dobrze. Nie każdy musi poezję lubić, tym bardziej umieć o niej mówić. Tak to jest racja. Ale jako inżynier
Dodaj komentarz